008 Death is not an excuse

Nie było mnie jakiś czas. Dobrze, że strona nosi podtytuł „prawie dziennik”. Inaczej nie byłabym kryta xD Nie żebym twierdziła, że pisanie tego bloga to praca albo coś z czego powinnam się wywiązywać. Po prostu nie przepadam za brakiem konsekwencji. Zwłaszcza u siebie. Czasem jednak mam z tym problem. To nie pierwsza moja próba wyrażania myśli w formie dziennika (albo czegoś dziennikopodobnego) dlatego wiedziałam, że nie ma szans, żebym pisała codziennie. Zwłaszcza przy moich studiach.

Odkąd dowiedziałam się o tym, że ludzie piszą dzienniki i nauczyłam się pisać, starałam się zacząć. Byłam na początku podstawówki i z całą pewnością siebie stwierdziłam, że jak się coś zaczyna robić, to powinno się od początku. Na przykład roku. Bo gdybym zaczęła od marca, to brakowałoby mi lutego i stycznia. Trzy razy zaczynałam pamiętnik pierwszego stycznia. Nigdy nie wytrwałam dłużej niż miesiąc.

image-1439133037lp84cByłam i nadal jestem zawalona robotą. Od czasu do czasu wpada mi do głowy coś, co chciałabym tu napisać, ale nie prowadzę notatnika (Bóg jeden wie ile razy próbowałam – ach, ta konsekwencja…). Może po oddaniu projektowania jakoś się ogarnę.

Z newsów ostatnich tygodni:

  • przestałam jęczeć, że nie nadaję się na te studia i nie wyrabiam. Moje projekty są o wiele lepsze, niż to co widziałam na ostatnich przeglądach z projektowania.
  • teraz jęczę, że moje zdrowie jest beznadziejne. Anemia nie pomaga. Mogę siedzieć do trzeciej nad ranem, ale choć trochę dłużej i jestem nieżywa. (Chyba się starzeję… Dawniej to zrywałam po dwie nocki naraz…).
  • ciągle chce mi się spać. Ciągle i nieprzerwanie. Jak wszystko pozdaję to będę spać przez tydzień. (Moi rodzice powiedzieli, że też mieli takie plany po zdaniu inżyniera, ale skończyło się na dzikich baletach w knajpie i rzece alkoholu. Śmieją się ze mnie.)
  • Mój mężczyzna przyjechał ze wsparciem. Jako, że się próbował ostatnio przekwalifikować, ma lukę między tą a następną pracą. Przyjechał więc na dwa tygodnie, a ja go wykorzystuję do sprzątania w kuchni, gotowania i klejenia makiety. Mówi, że chce pomóc, ale ja wiem, że ma już dość. Ustawicznie mu dziękuję.

Bez mojego A, popadłabym pewnie w sesyjną depresję i byłoby ze mną krucho. I jak tu trzymać się przy facecie wersji, że ja go nie potrzebuję, tylko chcę? Podobno tak trzeba. Nie jestem do końca pewna czemu.

Czarne myśli przychodzą nocą. Wdzierają się do pokoju przez obowiązkowe szczeliny w otworach okiennych. Powoli przemieszczają po kątach ścian i stropu umykając przed snopami światła reflektorów zaglądających przez szyby. Podpełzają obszerne, choć niematerialne. Wysuwają cienkie, pajęcze odnóża i usiłują przeniknąć do głowy. Często ich misja kończy się sukcesem. Wtedy pozostaje bezsenność, płacz albo koszmary.

Zapytałam starszych od siebie, czy to się kiedyś skończy. Dowiedziałam się, że prawdopodobniej przy demencji bywa lżej. Człowiek nie zawsze pamięta. Jak w piosence Kabaretu Starszych Panów – „Wesołe jest życie staruszka…”.

Babci to raczej nie pomaga. Co jakiś czas zdarzają się epizody depresyjne i muszę ją przekonywać, że nie jest tak źle. Jak kogoś skutecznie przekonać, jeśli samemu nie jest się przekonanym?

Czy dlatego właśnie ludzie się okłamują?…

5 myśli w temacie “008 Death is not an excuse

    • acurrent91 pisze:

      Gdybym pisała o wszystkim co się dzieje w mojej głowie, to nikt by prawdopodobnie mnie nie zrozumiał. Ani też nikomu by się nie chciało czytać. Pisanie bloga zakłada istnienie odbiorcy – potrzebna forma komunikacji. 😉

      Polubienie

      • acurrent91 pisze:

        Poza tym ja na przykład rzadko mam do czynienia z ludźmi, którym nie muszę wszystkiego tłumaczyć. Albo kogoś z podobnym poczuciem humoru.. Muszę z tym drugim czekać specjalnie na dobre dni mamy. A mój chłopak… to przecież facet. Poczucie humoru ma, ale kobiety do końca nie zrozumie. Poza tym tak siebie wyrazić w obcym języku? O wiele trudniej i mniej precyzyjnie… :/

        Polubienie

      • ZŁOWIESZCZY CHICHOT pisze:

        Tak. Polski język jest piękny, bo potrafi wiele wyrażać. Niestety w innym języku jest mniej możliwości powiedzenia czegoś precyzyjnie. Mój mąż na szczęście ma genialne poczucie humoru i on się śmieje, że tylko ja go rozumiem.

        Polubienie

Dodaj komentarz