Ostatnio tematem mojego postu było żłopanie zimnej herbaty. Dzisiaj jest to lizanie żelazka. Kolejna fajna rzecz, którą torturuję samą siebie. Czadowo, nie?
To zabrzmiałoby zupełnie inaczej, gdyby nie było metaforą.
Nie ważne. Powiedzcie mi za to: czy to zaskakujące, że pod jakim kątem by się nie próbowało tego żelazka polizać, za każdym razem parzy? Prędzej czy później. Czasami przez bardzo krótką chwilę jest w pokojowej temperaturze. Można je nawet przytulić od czasu do czasu. Zawsze jednak jakoś bez ostrzeżenia zapala się jak żółte światło podczas zielonej fali. Żadnych ostrzeń. Żadnych znaków.
I przeważnie nie ma jak wyhamować. I nie ma jak uciec. A już na pewno nie ma jak się schować modląc o niewidzialność.
Wtedy samo uczucie piorunującego i natychmiastowego gorąca, to jeszcze nic. Można poczuć ciężar takiego żelazka. Wszystkie jego ostre brzegi. Nagle jego temperatura może wzrosnąć kilkukrotnie, albo znienacka spaść do -40 raniąc różnicą temperatur i powodując odmrożenia. Zdarza się, że żelazko zaczyna fruwać w powietrzu miotane za kabel. Albo spuszczane na ciebie z wysoka. Jest przyciskane na twoich palcach. Albo odbijane równo na powierzchni twarzy. Można dostać samym kablem. A można dostać drugą końcówką. Najczęściej jednak kłapie.
A Ja co robię?
Czasami próbuję żelazku oddać. Czasami zupełnie nieadekwatnie próbuje je ugryźć. Zwabić do lodówki… zarzucić nań mokrą ścierkę. Wyrzucić przez okno, zamknąć w sejfie, przytrzymać… a nawet z nim rozmawiać (!). Plus wiele innych wygibasów trudnych do opisania. Przeważnie po prostu stoję i zbieram cięgi.
Zdradzę Wam sekret: nic nie działa.
A jednak ja ciągle próbuję. Ciągle podchodzę do niego od nowa. Ciągle próbuję się zbliżyć. Zrozumieć to żelazko. Oswoić. Daremnie, naiwnie, jak ćma do ognia. Jak dziecko do nowej interesującej rzeczy. I ciągle kończę z oparzeniami trzeciego stopnia.
Ostatnio próbowałam przez wilgotny ręcznik.
Też nie działa – a to niespodzianka.
To żelazko chyba nie ma jednak duszy. I chyba nie warto parzyć sobie palców, żeby się o tym od nowa, codziennie przekonywać.
Czy unikanie żelazka spowoduje, że już nie będzie więcej poparzeń?
-says iron with irony.